Najnowsze wpisy


Wpis nr 6
13 marca 2020, 02:58

Dawno mnie tu nie było. W sumie z prostego powodu. Brak prywatności... Jak nie raz miałam ochotę coś napisać, to nigdy nie byłam sama. Teraz leżę w łóżku z charczącym "mężem". Tak, zrobiłam to. Z biegiem czasu nabieram wątpliwości, czy postąpiłam słusznie. Tak, jest bardzo często fatalnym mężem... mężem, który nie dorósł jeszcze do tej roli. Kompletnie nie rozumie moich uczuć... Mam wrażenie, jakby częściej myślał o sobie, niż o mnie. No cóż... może już tej mocnej miłości nie ma? Zostało może samo przyzwyczajenie? Być może. Możliwe, że sam jeszcze do tego nie doszedł. Mam wrażenie, że z biegiem czasu skończymy jako rozwiedzeni. Każdy pójdzie swoją ścieżką. I wiesz co? Żadne z nas nie będzie miało do siebie żalu, ponieważ to będzie wspólna decyzja o rozstaniu. Dobrze, że nie będziemy mieli dzieci. Nie będą musiały cierpieć z naszego powodu. Pytasz, dlaczego? Wróć proszę do tego momentu, gdzie pisałam o mało dorosłym mężu... Zawsze, gdy tylko czuję, że warto spróbować się postarać o dziecko, wiecznie ma jakąś wymówkę albo robi coś, żeby do zbliżenia nie doszło. Nie będę siłą nalegać, skoro zawsze kończy się tak samo... kłótnią. Mam dość bycia kobietą pod ręką, jeśli tylko widzi we mnie cipę i parę cycków, to nie widzę dalszej przyszłości dla nas... CZYSTA PRAWDA. Zawsze marzyłam o domu z ogrodem i o stworzeniu własnej rodziny, ale wiesz co? Z tym facetem to niestety nie wyjdzie... 

***

Muszę znaleźć z swój własny sposób na życie, bo niestety, ale zmieniam się w grubego lenia... Niedawno skończyłam 26 lat, a czas niestety nie stoi w miejscu. Nie ma co się marnować. Ponieważ on za mną nie podąży...

 

Wpis nr 5
10 września 2019, 02:15

Coraz bardziej czuję, że popełniłam swój najgorszy życiowy błąd...

Wpis nr 4
26 lipca 2019, 19:40

Nie wiem czy to prawo przyciągania czy to istny pech... 

A gdyby tak zniknąć na dobre? 

Zmęczona życiem, brak dobrych stron i brak słońca na lepsze jutro.

Wpis nr 3
20 lipca 2019, 02:24

Czasem w życiu jest tak, że nadchodzi czas przemyśleń. Mnie dopadło to dzisiaj. Czy to wina hormonów przed okresem? O ile go dostanę. Nie wiem, może i tak jest. Czasem ciężko mi zrozumieć samą siebie. Nie czuję się spełnionym człowiekiem. Brak mi celu. W jednej chwili runeło wszystko co sobie zaplanowałam. Często wracam do tego dnia, kiedy to dowiedziałam się, że te jedno jajeczko najważniejsze się nie pojawiło... Moje plany upadły jak domek z kart. W tamtym gabinecie jakaś cząstka mnie umarła. Umarła wraz z nadzieją. Miało być dobrze... Miałam wyrwać się z tej przeklętej pracy i iść potem do innej. Dużo ludzi powtarzało mi, że praca w nocy mnie wykończy i mieli rację. Czuję jak opadam z sił, nic mnie już nie cieszy. Ciągle bym spała i nic nie robiła. Jestem zmęczona. Muszę coś zmienić, bo oszaleje. Dieta też mi już nie smakuje jak kiedyś, chciałabym ćwiczyć, ale brakuje mi chęci, bo marzę tylko o tym, aby odpocząć od tej roboty. Fizycznie, ale najbardziej psychicznie... Mam ochotę wpierdolić każdej patologii co się tu pojawia. Nienawidzę tej pracy. Wszystko przez nią się pierdoli... Pierdole się cała ja...

Wpis nr 2
21 maja 2019, 00:10

Równie dobrze mogę iść do pracy, niż siedzieć w domu...

***

Tylko pić, jeść, spać jak tamagochi.

I życie przeleci szybciej niż mi się wydaje.

***

Rutyna życiowa mnie dobija... czuję kodoku.